Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
Załatwił, i jazda! Wszyscy twierdzili, że nawet się pan u nas nie pokaże, żeby się z nami pożegnać. Szkoda czasu! Wyraźnie nie rozumiemy się, a oprócz tego, że się nie
rozumiemy, on się orientuje, a ja nie, w czymś, co się wydarzyło podczas mojej nieobecności. Musiało więc jednak coś zajść. Wpatruję się w jego oczy z uporem. Spojrzenie ich jest zmienione przez chorobę, brak im też zwykłej oprawy, rogowych okularów. Maliński oddycha miarowo. Usta ma otwarte. Coraz to wydziera mu się z nich krótkie, lekko spazmatyczne westchnienie. Niepodobna pytać o moją sprawę. Serce mi się zresztą ściska, kiedy patrzę na niego. Na
Załatwił, i jazda! Wszyscy twierdzili, że nawet się pan u nas nie pokaże, żeby się z nami pożegnać. Szkoda czasu! Wyraźnie nie rozumiemy się, a oprócz tego, że się nie<br>rozumiemy, on się orientuje, a ja nie, w czymś, co się wydarzyło podczas mojej nieobecności. Musiało więc jednak coś zajść. Wpatruję się w jego oczy z uporem. Spojrzenie ich jest zmienione przez chorobę, brak im też zwykłej oprawy, rogowych okularów. Maliński oddycha miarowo. Usta ma otwarte. Coraz to wydziera mu się z nich krótkie, lekko spazmatyczne westchnienie. Niepodobna pytać o moją sprawę. Serce mi się zresztą ściska, kiedy patrzę na niego. Na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego