mógł i miał z czego, zawieszał zasłonę ze starego perkalu albo koca, albo jakichś ześcibolonych łaciatych szmat, żeby nie być wciąż na oczach ciżby sąsiadów. Spotkali sporą gromadę Polaków, przeważnie z okolic Lwowa, ale byli też Poleszucy, Wołyniacy, wilnianie. Zjechali tu również z dalekich kołchozów, aby budować magistralę. Na ogół baraki były różnojęzyczne, mozaika narodów. Polacy, Ukraińcy, Rosjanie, Niemcy, Żydzi.<br>Jaśka kręciła głową, przypadło im w baraku miejsce nie opodal drzwi, skąd ciągnął chłód, ale nie mieli wyboru, gdyż dawniej zasiedziali tubylcy przywłaszczyli wygodniejsze strony. Dostali jednak w posiadanie stół, przy którym można było usiąść na taboretach. Wieczorem świeciły żarówki, a