coś w prawej,<br>jakby papierek od zjedzonej czekolady. Wyjął to "coś": kartka;<br>przeczytał: "Dziś o 5 wieczorem czekam na pana, panie Osiełek, na placu<br>Kuglarzy, w pobliżu teatru marionetek". Podpisu nie było. Zdziwił się<br>pan Osiełek i zaniepokoił; zapiął szelki, ale już nie były doskonałe,<br>spojrzał na spodnie i miały barwę gorzkiej czekolady.<br> Co to znaczy? Przeszedł się parę razy od zwierciadła, ale nic nie<br>mógł zrozumieć. Stanął przed lustrem i wydało mu się, że zbladł.<br> - To nic, to puder.<br> Otarł puder, nic nie pomogło - był niezaprzeczalnie blady. Wreszcie<br>zbladł zupełnie, oczy powiększyły się, ręce zaczęły drżeć.<br> - Rozumiem! To agent policji