w poufałej komitywie. <br>Z naturalnym wyrozumieniem raczą mnie od razu podwójną porcję kawy, mając w nosie jej ewidentną szkodliwość. Możliwe też, że oszczędzają tę używkę na innych, mniej potrzebujących, bo zdarza się, że same z siebie konspiracyjnie mi przynoszą zupełnie nieoczekiwaną rezerwę. <br>I na tym właśnie polega poratowanie bliźniego w biedzie. Nie dość, że dzięki nim zażegnałam kryzys nikotynowy, to jeszcze kofeinę mi fasują. Tylko patrzeć, jak zaczną mi tu znosić flaszki. <br>W ogóle ostatnio, muszę się pochwalić, coś często chwalona jestem za miły sposób bycia, za schludność i porządek utrzymywany w pokoju. No i pewnie, taka pacjentka samodzielna, czysta i