nie miało w sobie nic nieprawdopodobnego. Czynić ze stanu Łaski nagły cios, nagłe olśnienie, w zupełności oderwane od stanu normalnego myślenia, czy nie jest to zbyt śmiały krok! Powiedziałem przed chwilą, że stan, w którym nagle zaczyna się wierzyć, Kościół uznaje za stan dobrej egzaltacji. Przejęzyczyłem się. To nieprawda. Kościół boi się egzaltacji, choćby najlepszej. To my przyzwyczailiśmy się liczyć na nagłe otworzenie zamkniętej bramy, na nagły przeskok z ciemności w jasność. I takich stanów boję się na równi ze sztucznością, która je poprzedza. Jako poeta nieraz doświadczałem silnego i przejmującego natchnienia (nie boję się tego słowa), a jako człowiek różnych