od maszyny robi ruch głową, jakby czemuś potakiwał, i nagle dziewczyna traci oddech. Skoczyli do niej równocześnie we trzech. Cisnęli w kąt pokoju: Upadła ciężko, uderzając głową o kant belki stanowiącej podstawę kozła. Kopali po głowie, po piersiach. Brzuch! Brzuch! Nagle wyzwolony ze wstydu umysł zaczął pracować. "Trzeba mówić. Mówić byle co, przestaną." Chciała krzyknąć, ale brak oddechu. Złapie powietrze. Teraz. Zabełkotała coś zgrubiałymi wargami. Spokój. Nie biją.<br>- Będziesz mówić? No, widzisz. Masz... - coś pada obok niej na ziemię. Baśka, siedząc, niewyraźnymi rękami, które są chyba dłuższe, niż były (jakby na tamtych nie starczyło miejsca do bólu), wciąga na siebie ubranie... Już