było wygrać", przyniosła zwycięstwo. Ostatecznie zimną wojnę wygrali Amerykanie.<br>Bill Clinton - jak wielu jego rówieśników - uniknął zaciągu do walczącej w Indochinach armii. Toczył swoją prywatną wojnę - przeciwko wojnie. "Willie-Spryciula" - ochrzcił go sztab wyborczy Busha w czasie ostatniej kampanii. Senator Dole mówi wprost: "Jestem bohaterem wojny wietnamskiej, Bill Clinton to dekownik". Hasłem: "Clinton-dekownik" posługiwał się nawet bezbarwny Dan Quayle, który sam - zamiast w słonecznym Wietnamie - wojnę odsłużył w słonecznej Kalifornii.<br>Od 20 lat "Wietnam" to powracająca melodia. "Dumny dzień dla Ameryki. Pozbyliśmy się syndromu wietnamskiego na zawsze" - ogłosił George Bush po zakończeniu operacji "Desert Storm". Już jednak Reagan po desancie