Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
Dziewczęta i chłopcy na rowerach oddalali się coraz bardziej: patrzyłem za nimi, przerażony, tak jak wówczas na dworcu gdzieś w Azji, gdy pociąg odjechał beze mnie, zostałem w tyle, bo uszło mi powietrze z przedniego koła i dość bezradnie klęczałem obok, usiłując odkręcić śrubę, zdjąć je, spróbować załatać dziurę w dętce, a potem znów je napompować i założyć,
a kiedy zastanawiałem się, czy znajdę klej i łatki, nagle usłyszałem, że ktoś nadjeżdża, spojrzałem pod słońce i zobaczyłem tylko niewyraźny zarys postaci zbliżającej się z wolna do mnie: śniadą twarz, ciemne rozpuszczone włosy, nagie kolana poruszające się w rytmie jazdy, teraz ją
Dziewczęta i chłopcy na rowerach oddalali się coraz bardziej: patrzyłem za nimi, przerażony, tak jak wówczas na dworcu gdzieś w Azji, gdy pociąg odjechał beze mnie, zostałem w tyle, bo uszło mi powietrze z przedniego koła i dość bezradnie klęczałem obok, usiłując odkręcić śrubę, zdjąć je, spróbować załatać dziurę w dętce, a potem znów je napompować i założyć,<br>a kiedy zastanawiałem się, czy znajdę klej i łatki, nagle usłyszałem, że ktoś nadjeżdża, spojrzałem pod słońce i zobaczyłem tylko niewyraźny zarys postaci zbliżającej się z wolna do mnie: śniadą twarz, ciemne rozpuszczone włosy, nagie kolana poruszające się w rytmie jazdy, teraz ją
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego