Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
szaro-różowo-liliowa. Czasem i od tamtej strony zalśniło, to w tym miejscu, to w innym, pewnie kopuły bazylik. Ale tylko z rzadka. Myślami do mego pobytu w Rzymie prawie że nie powracałem. O ojcu też nie myślałem. Zdawałem sobie sprawę, że powinienem się do niego odezwać. Odkładałem to. Nie dlatego, że nie było się spieszyć ze złymi wiadomościami. Ale ponieważ jeszcze się nie czułem na siłach do napisania takiego listu, jak należało. Bez goryczy. Rzeczowego.
Drugiego dnia na szczycie tego wzniesienia zasnąłem. Obudziłem się z głową ciężką i zły. A to na skutek snu, który jak nieproszony pocieszyciel wywalał na
szaro-różowo-liliowa. Czasem i od tamtej strony zalśniło, to w tym miejscu, to w innym, pewnie kopuły bazylik. Ale tylko z rzadka. Myślami do mego pobytu w Rzymie prawie że nie powracałem. O ojcu też nie myślałem. Zdawałem sobie sprawę, że powinienem się do niego odezwać. Odkładałem to. Nie dlatego, że nie było się spieszyć ze złymi wiadomościami. Ale ponieważ jeszcze &lt;page nr=170&gt; się nie czułem na siłach do napisania takiego listu, jak należało. Bez goryczy. Rzeczowego.<br>Drugiego dnia na szczycie tego wzniesienia zasnąłem. Obudziłem się z głową ciężką i zły. A to na skutek snu, który jak nieproszony pocieszyciel wywalał na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego