Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
Szretter. - Jest bardzo osłabiony, ale to zawsze po krwotoku. Wygrzebie się.
Stała z dłońmi przyciśniętymi do piersi, wpatrzona zmęczonymi oczyma w Szrettera, jakby z jego zdrowej, młodzieńczej i ujmującej twarzy zaczerpnąć chciała pokrzepienia.
- Myśli pan? Dałby Bóg. Bo gdybym go miała stracić... - Niech pani nie myśli o tym.
Łzy ją dławiły, skinęła tylko głową. - Pójdziemy? - bąknął Felek.
Szretter sięgnął do kieszeni i wyjąwszy dwie pięćsetki podał je pani Boguckiej.
- Proszę - powiedział serdecznie - niech pani to weźmie od nas. Na lekarstwa, doktora.
Spojrzała z przestrachem. - Co to jest?
- Pieniądze. Niech pani weźmie. My z Marcinem mamy swoje różne rozrachunki.
Zawahała się:
- Nie
Szretter. - Jest bardzo osłabiony, ale to zawsze po krwotoku. Wygrzebie się.<br>Stała z dłońmi przyciśniętymi do piersi, wpatrzona zmęczonymi oczyma w Szrettera, jakby z jego zdrowej, młodzieńczej i ujmującej twarzy zaczerpnąć chciała pokrzepienia.<br>- Myśli pan? Dałby Bóg. Bo gdybym go miała stracić... - Niech pani nie myśli o tym.<br>Łzy ją dławiły, skinęła tylko głową. - Pójdziemy? - bąknął Felek.<br>Szretter sięgnął do kieszeni i wyjąwszy dwie pięćsetki podał je pani Boguckiej.<br>- Proszę - powiedział serdecznie - niech pani to weźmie od nas. Na lekarstwa, doktora.<br>Spojrzała z przestrachem. - Co to jest?<br>- Pieniądze. Niech pani weźmie. My z Marcinem mamy swoje różne rozrachunki.<br>Zawahała się:<br>- Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego