cyrkule* za drewnianą barierką siedział przy stoliku <br>obitym zieloną bibułą, "pan naczelnik". <br><br>Kilka kobiet w chustkach, jakaś elegancko ubrana panienka <br>i paniusia w kapeluszu, lepiej i gorzej ubrani mężczyźni, <br>stróż w czapce z mosiężną blachą podchodzili <br>do niego kolejno. <br><br>Pan naczelnik jednych wysłuchiwał obojętnie i ze znudzeniem, <br>popijając herbatę i dłubiąc piórkiem w zębach, <br>innych uprzejmie (elegancko ubranej panience kazał nawet podać <br>krzesło), a na jeszcze innych huczał tak groźnie, <br>że wystraszeni petenci cofali się w popłochu ku drzwiom. <br><br><br>Adela doczekała się swojej kolei i podeszła do barierki. <br><br><br>Mówiła spokojnie, zwykłym, trochę drewnianym głosem, <br>jak gdyby przyszła do sklepiku po bułki