Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
co innego!
- Skąd wie?
- Z doświadczenia - powiedział markiz oglądając swoje paznokcie.

- Zapomniałem poprosić żonę, żeby mi zrobiła manicure.
Nie dość, że zabiorą szczękę, zabiorą ci wszystkie prawa włącznie
z prawem do posiadania pilniczka.
- A fryzjer nigdy nie przychodzi? - spytałem.
- Potrzebna mi manicurzystka, nie fryzjer - mruknął markiz, którego łysinę
przyozdabiały niezbyt gęste piórka.
- Myślałem o sobie, chciałbym się ostrzyc.
- Za dychę ostrzyże cię pielęgniarz, pan Władzio - odezwał się
Piotr.
- Zgłoś się do niego pod wieczór...
Masz rację, obrosłeś jak anachoreta - spojrzał na mnie.
- Albo jak... wild boar!
Wiesz, co to znaczy?
- Dzik...
- Odyniec.
Można by postawić twój łeb jako ozdobę na świąteczny
co innego!<br> - Skąd wie?<br> - Z doświadczenia - powiedział markiz oglądając swoje paznokcie.<br> &lt;page nr=217&gt;<br> - Zapomniałem poprosić żonę, żeby mi zrobiła manicure.<br> Nie dość, że zabiorą szczękę, zabiorą ci wszystkie prawa włącznie<br>z prawem do posiadania pilniczka.<br> - A fryzjer nigdy nie przychodzi? - spytałem.<br> - Potrzebna mi manicurzystka, nie fryzjer - mruknął markiz, którego łysinę <br>przyozdabiały niezbyt gęste piórka.<br> - Myślałem o sobie, chciałbym się ostrzyc.<br> - Za dychę ostrzyże cię pielęgniarz, pan Władzio - odezwał się<br>Piotr.<br> - Zgłoś się do niego pod wieczór...<br> Masz rację, obrosłeś jak anachoreta - spojrzał na mnie.<br> - Albo jak... wild boar!<br> Wiesz, co to znaczy?<br> - Dzik...<br> - Odyniec.<br> Można by postawić twój łeb jako ozdobę na świąteczny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego