wzór - mówił wodząc palcem po narzucie. - Cienki i delikatny, można powiedzieć: ulotny, i takie mnóstwo szczegółów, drobiazgów, aż wydaje się, że Chińczyk opowiedział całe swoje życie... Tymczasem gadał, gadał, a to, co istotne, ukrył. O istotnym nawet się nie zająknął, nie pisnął ani słowa. Niech pani spróbuje w tej misternej gmatwaninie wskazać sedno. Prawda, że nie sposób? A może Chińczyk uważał, że sedno nie istnieje. Czyli wszystko to są kruche drobiazgi, może piękne, ale bez znaczenia, jak życie, choćby moje. Mnóstwo wygibasów - i co z tego? Trudno powiedzieć, żeby Chińczyk był w ciemię bity. Jako człowiek wiedział swoje. Pojmował, że im