Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dom
Nr: 3
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1985
sprzętu zmechanizowanego, oczekiwanie na pomoc kółka rolniczego, na pożyczki, na naprawy zięć gospodyni macha ręką. Człowiek jest ciągle narzędziem najpewniejszym. Najtrwalszym i niezastąpionym. Ale powstaje pytanie, czy warto? Po co tak pracować? Nie będziemy rozmawiać o przysłowiowym już sznurku, ani o maszynach, które tak ułatwiłyby pracę i na które moich gospodarzy stać, ani o gumiakach (nie kaloszach, tylko ocieplanych gumiakach potrzebnych na wsi latem i zimą, a w porach przejściowych najbardziej), ani o urzędach, urzędnikach. papierach, ani o nawozach... Tylko o nich.
Gospodyni, lat 50, bezzębna, poorana zmarszczkami twarz, przerzedzone włosy nad białym czołem, wykrzywione artretyzmem ręce. Największa strata? Śmierć męża
sprzętu zmechanizowanego, oczekiwanie na pomoc kółka rolniczego, na pożyczki, na naprawy zięć gospodyni macha ręką. Człowiek jest ciągle narzędziem najpewniejszym. Najtrwalszym i niezastąpionym. Ale powstaje pytanie, czy warto? Po co tak pracować? Nie będziemy rozmawiać o przysłowiowym już sznurku, ani o maszynach, które tak ułatwiłyby pracę i na które moich gospodarzy stać, ani o gumiakach (nie kaloszach, tylko ocieplanych gumiakach potrzebnych na wsi latem i zimą, a w porach przejściowych najbardziej), ani o urzędach, urzędnikach. papierach, ani o nawozach... Tylko o nich. <br>Gospodyni, lat 50, bezzębna, poorana zmarszczkami twarz, przerzedzone włosy nad białym czołem, wykrzywione artretyzmem ręce. Największa strata? Śmierć męża
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego