Typ tekstu: Książka
Autor: Głębski Jacek
Tytuł: Kuracja
Rok: 1998
grupkę foteli przy dwóch przepełnionych popielnicach na nóżce. Potem jeszcze dwa automaty telefoniczne i oto napotykam wyjście: duże, przeszklone drzwi z normalną klamką.
Rozglądam się niepewnie. Korytarz nadal jest pusty. Chwytam za klamkę. Drzwi otwierają się. Wychodzę do hallu. Mijam kiosk z gazetami i dostrzegam schody. Idę w dół. Znowu hall, tym razem olbrzymi. Palmy, marmury. Już sobie przypominam. Obok będzie szatnia. A tutaj wyjście z budynku szpitala. Park. Brama. A za bramą...
- Gdzie?!
Drzwi wejściowe nie mają klamki. Szatniarz, który może uruchamiać elektromagnetyczny mechanizm otwierania drzwi, patrzy na mnie ze złością. Uśmiecham się przepraszająco.
- No, kurwa, gdzie?! Jazda z powrotem
grupkę foteli przy dwóch przepełnionych popielnicach na nóżce. Potem jeszcze dwa automaty telefoniczne i oto napotykam wyjście: duże, przeszklone drzwi z normalną klamką.<br>Rozglądam się niepewnie. Korytarz nadal jest pusty. Chwytam za klamkę. Drzwi otwierają się. Wychodzę do hallu. Mijam kiosk z gazetami i dostrzegam schody. Idę w dół. Znowu hall, tym razem olbrzymi. Palmy, marmury. Już sobie przypominam. Obok będzie szatnia. A tutaj wyjście z budynku szpitala. Park. Brama. A za bramą...<br>- Gdzie?!<br>Drzwi wejściowe nie mają klamki. Szatniarz, który może uruchamiać elektromagnetyczny mechanizm otwierania drzwi, patrzy na mnie ze złością. Uśmiecham się przepraszająco.<br>- No, kurwa, gdzie?! Jazda z powrotem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego