niestety, zdarzają się czasem.<br>Szybki, rozpoznawczy MiG wytrwale kontynuował lot na północ, idąc zachodnim skrajem, prostej na tym odcinku jak strzelił, Wisły ku Bałtykowi. Właśnie po prawej zostawił Elbląg z szeroką czapą burego smogu, a z przodu widział już Zalew Wiślany i cienką, niknącą w dali, ostrogę Mierzei, uciekającej ukosem hen, aż do Baltijska.<br>Pogodą się nie przejmował - nie należała do najgorszych. Może z wyjątkiem dość odległego, północno-zachodniego horyzontu, gdzie kryształki lodu z groźnego nawet z tej odległości cumulonimbusa sięgały chyba siedmiu tysięcy metrów w górę, a padający obficie dołem deszcz przybrał wygląd rozkołysanej wiatrem, szarej, babskiej spódnicy nie pozostawiając