która trwała we mnie tak jak i w moim przyjacielu Albinie, lecz mimo że nie raz, nie dwa razy zbliżaliśmy się do siebie, nigdy jeszcze nie stało się to do końca, i już wiedziałem, że teraz, dzisiaj, w tym zakazanym domu, może wreszcie się to zdarzy - wprawdzie surowo wzbronione, ale jakże kuszące, jakże podniecające, jakże obezwładniające - aż po tę słodką uległość, która przemieni się w tryumfalną pewność siebie,<br>i wiedziałem, i Hamid wiedział, że kuszą nas, młodzianków, że chcieliby uwieść nas, pieścić, całować, sprawić, byśmy byli im powolni, i już miałem w sobie tę powolność, i nie spuszczałem wzroku z tych