Zjazdu Gnieźnieńskiego, miał się dokonać przez aklamację. Projekt uchwały był od dawna gotowy, wystąpienia przedstawicieli klubów i kół parlamentarnych - wstępnie uzgodnione, w zasadzie nie było miejsca na niespodzianki. Ale posłowie to tylko ludzie i do końca nikt nie miał pewności, czy w tak szczególnym, historycznym momencie, w obecności mikrofonów i kamer telewizyjnych, któremuś z parlamentarzystów nie puszczą nerwy, w wyniku czego nagle nie wstanie, aby w sposób zaskakujący i nieuzgodniony z nikim zgłosić drobną poprawkę do gotowej uchwały, co natychmiast wywołałoby ogólną konsternację, dyskusję, sprzeciwy, serię poprawek do poprawek, konieczność wielokrotnego głosowania, jednym słowem... koniec świata.<br>Próbę generalną przeprowadzono kilka dni przed