się od nich obiema rękami. Nigdy dotąd nie widywałem <br>takiego najścia much.<br><br>Leciały w bojowym szyku, jak wielkie eskadry samolotów, <br>formowały się w klucze, w czworoboki, w pułki i nacierały <br>z brzękiem przypominającym odgłos wojennych trąb. <br>Wodzowie wyróżniali się rozmiarami skrzydeł, wojowniczością <br>i odwagą. Bolesne ukłucia, zadawane mi przez tę kąśliwą <br>nawałę, wskazywały na to, że walka prowadzona jest <br>na śmierć i życie. W pewnej chwili do pokoju, przez <br>który usiłowałem przebiec, wleciała z głośnym <br>brzękiem królowa much, szybkim bzyknięciem wydała <br>kilka krótkich rozkazów swoim wodzom, wbiła mi żądło <br>w nos i pomknęła na inne pole walki.<br><br>Światło lamp nie mogło