Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
odmawiają posłuszeństwa, ponosi temperament, ale to nie jest ważne, jak nieważne są niezgrabne kroczki i potknięcia małego dziecka, które z okrzykiem radości biegnie ku matce długo nie widzianej. Chwila ciszy, pewne zastanowienie przy klawiaturze, a potem jakby zbudzone ze snu, leniwie, tajemniczo, markotno płyną tony, zamyślone nad dolą. Małgorzatka przy kołowrotku.
I ja nagle doznaję uczucia, jakbym budził się ze snu. Przeciągam się, gładzę ręką po włosach. Tony z leniwego uśpienia crescendem rosną w jakieś namiętne westchnienie-okrzyk, trwają w tym okrzyku chwilę, potem znów powracają w pełne rezygnacji ciche, markotne zamyślenie.
Kiedyś na jakimś sylwestrze wypiłem zbyt wiele. Grał patefon
odmawiają posłuszeństwa, ponosi temperament, ale to nie jest ważne, jak nieważne są niezgrabne kroczki i potknięcia małego dziecka, które z okrzykiem radości biegnie ku matce długo nie widzianej. Chwila ciszy, pewne zastanowienie przy klawiaturze, a potem jakby zbudzone ze snu, leniwie, tajemniczo, markotno płyną tony, zamyślone nad dolą. Małgorzatka przy kołowrotku.<br>I ja nagle doznaję uczucia, jakbym budził się ze snu. Przeciągam się, gładzę ręką po włosach. Tony z leniwego uśpienia crescendem rosną w jakieś namiętne westchnienie-okrzyk, trwają w tym okrzyku chwilę, potem znów powracają w pełne rezygnacji ciche, markotne zamyślenie.<br>Kiedyś na jakimś sylwestrze wypiłem zbyt wiele. Grał patefon
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego