spojrzeń na nieruchome, stężałe twarze, na przesadny, demonstracyjny spokój, z jakim porządkowali ekwipunek i broń. Dość było jednego uważnego spojrzenia w głębokie, bezdenne oczy. Wiedziała, że szli do walki.<br>Od południa niebo ciemniało, chmurzyło się. <br>- A dokąd ty zmierzasz, sor'ca? - spytał Coinneach, potem szybko rzucił okiem na przewieszonego przez konia kozła, uśmiechnął się lekko. <br>- Na południe - chłodno wyprowadziła go z błędu. - Ku Drieschot.<br>Elf przestał się uśmiechać.<br>- Ludzkim brzegiem?<br>- Przynajmniej do Ceann Treise - wzruszyła ramionami. - Przy kaskadach pewnikiem wrócę na brokilońską stronę, bo... <br> Odwróciła się, słysząc chrapanie koni. Nowi Scoia'tael dołączali do i tak już niezwykle licznego komanda. Tych nowych Milva