w cudny kraj!" O, nie, to nie była już dawna panna Kazimiera, smutna i nieśmiała! Moja matka patrzyła na nią z nieukrywanym zdziwieniem.<br><br>Tuż przed naszym wyjazdem panna Kazimiera przyszła po raz drugi sama, ale nie czuła się już tak pewnie, jak w obecności swbjej matki. Opowiadała, że w pracowni krawieckiej ma dużo roboty, że szwagier pojechał na wojnę, a siostra znów zamieszkała razem z nimi. Wypytywała o Wielkie Łuki, ofiarowała nam swoją pomoc przy wyjeździe... Potem nagle posmutniała, pożegnała się i szybko wyszła.<br><br>Od połowy października zaczęły się słoty, wciąż lało. W Saskim Ogrodzie jesienny wiatr ogołacał drzewa. Zgarbiony dziadek