mnie mróz...<br>Nagle jakiś odgłos dobiegł zza drewnianych drzwi, przed którymi stali. Drgnęły, z trudem się otwarły, odsuwając zaspę śniegu. W progu stanął ogromny mężczyzna, w samych gaciach i koszuli, w kufajce narzuconej na ramiona. Uważnie przyjrzał się oficerom.<br>- A, panowie wojskowi - powiedział ze śpiewnym akcentem i ponuro spojrzał spod krzaczastych brwi.<br>- Dzień dobry - zaczął Kowalik. - Można się ogrzać?<br>- Taż można się ogrzać, ale prawdę powiedziawszy, jeszcze w piecu nie napalili...<br>Weszli przez przedsionek do izby z glinianym piecem, obok którego na trzech koślawych nóżkach stała żeliwna koza z okopconą rurą wpuszczoną do komina. Małe, brudne okienko dawało niewiele światła, dopiero