Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
przewlekłej podróży doskwierały jej wyrzuty, ponure jak pustynie zaległe za oknem, że wyśmiała go zostawiwszy ogołoconego z miłości i marzeń, zdmuchnęła nawet tę ostatnią szczyptę, którą chował dla siebie - marzenie o sztuce. Nic mu nie będzie, pocieszała się, jeśli naprawdę chce zostać tym, o kim marzył. Przecież dla artysty nie ma zmarnowanych uczuć - więcej z nich czerpie niż z zaspokojenia. Myślała o nim tak uporczywie, że śnił się jej, gdy zdrzemnęła się znużona wściekłym upałem, bo przez uchyloną szybę wpadało rozgrzane do białości powietrze pustyni.
Namaluję cię kiedyś! Dam Iwanowi Groźnemu twoją twarz. Zapamiętałem twoje oczy, usta, włosy, rysy twoje na
przewlekłej podróży doskwierały jej wyrzuty, ponure jak pustynie zaległe za oknem, że wyśmiała go zostawiwszy ogołoconego z miłości i marzeń, zdmuchnęła nawet tę ostatnią szczyptę, którą chował dla siebie - marzenie o sztuce. Nic mu nie będzie, pocieszała się, jeśli naprawdę chce zostać tym, o kim marzył. Przecież dla artysty nie ma zmarnowanych uczuć - więcej z nich czerpie niż z zaspokojenia. Myślała o nim tak uporczywie, że śnił się jej, gdy zdrzemnęła się znużona wściekłym upałem, bo przez uchyloną szybę wpadało rozgrzane do białości powietrze pustyni.<br>Namaluję cię kiedyś! Dam Iwanowi Groźnemu twoją twarz. Zapamiętałem twoje oczy, usta, włosy, rysy twoje na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego