się spotkamy, bydlaku!</> - warknął na pożegnanie Jacek M., kiedy odzyskawszy swoje ubranie i dokumenty, opuszczał niegościnne progi. <q>- Już ja ci pokażę włamywacza! W sądzie się spotkamy i zabulisz! Zdrowo zabulisz!</><br>Panowie rzeczywiście spotkali się jeszcze. Nie w sądzie jednak. Jacek M. bowiem odstąpił od zamiaru oskarżenia Artura T. o uwięzienie, maltretowanie fizyczne i psychiczne oraz poniesione z tego tytułu straty moralne. Zrezygnował, ponieważ, jak to określił: <q>"nie zamierzam nawet patrzeć na takie g..., bo by mi mogły się oczy popsuć"</>. Poza tym, gdy już ochłonął, doszedł do wniosku, że w końcu sam sobie jest winien. I że będzie się cieszyć, jeżeli