Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
największe święto. Wreszcie jest ciepło, przed kawiarniami pojawiły się stoliki, na razie wystawione spontanicznie, byle jak. Wszędzie siedzą ludzie, jeszcze zaskoczeni tym ciepłem, i łakomie wystawiają twarze do słońca. Ja też siedzę, między nimi, popijam kawę i piszę do Ciebie. Słońce odbija się od białej kartki, muszę mrużyć oczy, i mimowolnie uśmiecham się, czuję, jak gorące promienie rozpuszczają we mnie jakiś wielki kawał lodu, przynajmniej na chwilę.
Już prawie miesiąc minął, więc wszyscy są mniej ciekawscy, ale wciąż jeszcze pytają: "Jak leci?", "Co słychać?", patrzą tak dziwnie, jakby chcieli dorzucić zaraz: "Na pewno nie najlepiej, widać to po tobie". Czasem odpowiadam
największe święto. Wreszcie jest ciepło, przed kawiarniami pojawiły się stoliki, na razie wystawione spontanicznie, byle jak. Wszędzie siedzą ludzie, jeszcze zaskoczeni tym ciepłem, i łakomie wystawiają twarze do słońca. Ja też siedzę, między nimi, popijam kawę i piszę do Ciebie. Słońce odbija się od białej kartki, muszę mrużyć &lt;page nr=77&gt; oczy, i mimowolnie uśmiecham się, czuję, jak gorące promienie rozpuszczają we mnie jakiś wielki kawał lodu, przynajmniej na chwilę.<br>Już prawie miesiąc minął, więc wszyscy są mniej ciekawscy, ale wciąż jeszcze pytają: "Jak leci?", "Co słychać?", patrzą tak dziwnie, jakby chcieli dorzucić zaraz: "Na pewno nie najlepiej, widać to po tobie". Czasem odpowiadam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego