ale drugie bolesne kopnięcie pouczyło go, że nie należy interesować się zbytnio sprawami wrogów. Przypędzono ich przed okazały namiot. Oficer kazał zatrzymać się wszystkim, a sam wszedł do środka. Rozmawiał tam z kimś przez chwilę, a potem wyszedł z dużym, żelaznym kluczem. W milczeniu skierował się na drogę biegnącą wzdłuż morza, a za nim poszła cała grupa. U stóp skały, spadającej jedną ścianą ku brzegowi morskiemu, rozstawionych było kilkanaście namiotów, kręcili się przy nich legioniści.<br>Gdy więźniowie podeszli bliżej, Kalias zauważył, że kilka stopni wykutych w skale prowadziło w dół ku masywnym, żelazem okutym drzwiom. Oficer zszedł pierwszy po stopniach, otworzył