masówki wysypywali się ludzie i biegli jeden przez drugiego robić szpaler od budynku dyrekcji do głównej bramy kopalni i jeszcze ze sto metrów poza bramę, wzdłuż żużlowanej drogi, aż do starego drewnianego mostku nad czarną, leniwie płynącą rzeczką. Niektórzy tylko szli z ociąganiem, jakby bez celu, ciężko i ponuro popatrywali na boki, albo stawali gdzie bądź w milczeniu, odwróceni tyłem do tego, co się działo.<br> Z tych, co uczestniczyli w masówce, większość wykłócała się teraz, w wieczornych godzinach, o szczegóły wydarzeń. Przeważnie jednak zajmowało wszystkich główne pytanie: dlaczego właśnie tego Lewandowskiego wywieźli? W gruncie rzeczy ludzie mieli pretensje do tamtych innych, których