się chłopy z Rogoźnika, Trutego, Morawczyny, z Lasku i Pyzówki. Poleciały stragany, strażacy przybiegli z drągami, ale nic nie poradzili. Chłopy nie biły się ze złości ino z honorem. Rannych nie było, ino jeden <dialect>dostoł</> w głowę kamieniem.<br>Na wojnie przekonał się o tym, że niekoniecznie świat dzieli się wyraźnie na dobrych i złych. Czasem wróg może mieć ludzki odruch, a na swoim można się zawieść. - Staliśmy na stacji, na Dworcu Głównym w Krakowie. Ludzie pchali się do pociągu, który miał jechać na Wschód. Jedna z kobiet szła z małym dzieckiem, w ręce miała walizkę. Nie mogła sobie poradzić. Nikt nie spieszył