Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
dni.
Byłem przekonany, radośnie pewny swego, miałem coś więcej niż
nadzieję!
Tymczasem była ona złudna albo wręcz fałszywa - przynajmniej
wedle słów tej gniewnej kobiety, najbardziej doświadczonej ze
wszystkich pielęgniarek, jakie tutaj są.
Była zbyt opryskliwa, a więc zbyt spontaniczna i uczciwa, aby
nakrzyczeć na mnie tylko po to, żeby mi napędzić strachu.
Na dobrą sprawę - nareszcie ktoś gadał ze mną po męsku.
Albo jeść i żyć, albo w ziemi śnić...
Wprawdzie umarłym nie może być źle, ja to wiem, zbyt blisko z
nimi obcowałem.
Przeto nie sama śmierć, lecz przedwczesna śmierć byłaby dla mnie
największym nieszczęściem, jakie mnie spotkać może.
Patrzę
dni.<br> Byłem przekonany, radośnie pewny swego, miałem coś więcej niż<br>nadzieję!<br> Tymczasem była ona złudna albo wręcz fałszywa - przynajmniej<br>wedle słów tej gniewnej kobiety, najbardziej doświadczonej ze<br>wszystkich pielęgniarek, jakie tutaj są.<br> Była zbyt opryskliwa, a więc zbyt spontaniczna i uczciwa, aby<br>nakrzyczeć na mnie tylko po to, żeby mi napędzić strachu.<br> Na dobrą sprawę - nareszcie ktoś gadał ze mną po męsku.<br> Albo jeść i żyć, albo w ziemi śnić...<br> Wprawdzie umarłym nie może być źle, ja to wiem, zbyt blisko z<br>nimi obcowałem.<br> Przeto nie sama śmierć, lecz przedwczesna śmierć byłaby dla mnie<br>największym nieszczęściem, jakie mnie spotkać może.<br> Patrzę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego