nadzieję, lęka się. Gdy oderwiemy te treści od świadomości, a uczynimy je wyłącznie przedmiotem naszej uwagi, gdy zaczniemy mówić o nudzie, miłości i lęku, treści te przestają być sensu stricto "moje", a stają się czymś w rodzaju przedmiotów stojących wobec mnie, którym się przyglądam. Wtedy faktycznie już nie kocham, nie nudzę się ani się nie lękam (oczywiście nie wyklucza to przypadków, gdy jedno idzie z drugim w parze). Gdy z kolei usiłuję uchwycić sam moment samoświadomości, abstrahując od tego, czego on jest samoświadomością, gdy usiłuję uchwycić to, co sprawia, że czujemy miłość, naprawdę mamy nadzieję, naprawdę się boimy, gdy staram się ów