Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Przekrój
Nr: 2922
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 2001
tyle. Wszystkie Weissa banały o istocie rewolucji, całą tę, niech jej ziemia lekką będzie, nieszczęsną metaforę świata jako domu wariatów Bradecki zostawia w spokoju. Jako horyzont, tło, jako buczenie dalekich much. Zostawia skorupę tekstu, bo w sednie suchego cyrku tkwi łupina mosiężnej wanny z nieusuwalnym, białym robakiem w środku. Ten obłąkany, ta ludzka drzazga, cała w białych, mokrych ręcznikach, ten nikt o skórze zżartej przez egzemę, odegra los Marata. Teraz rozdrapuje swędzącą skórę, do wody dodaje krwi. Wilgoć w sednie świata jest coraz bardziej czerwona.
Nie chcę spłoszyć, więc szepnę: Mariusz Wojciechowski powoli wyrasta na jednego z najczystszych aktorów. Tak - myje
tyle. Wszystkie &lt;name type="person"&gt;Weissa&lt;/&gt; banały o istocie rewolucji, całą tę, niech jej ziemia lekką będzie, nieszczęsną metaforę świata jako domu wariatów Bradecki zostawia w spokoju. Jako horyzont, tło, jako buczenie dalekich much. Zostawia skorupę tekstu, bo w sednie suchego cyrku tkwi łupina mosiężnej wanny z nieusuwalnym, białym robakiem w środku. Ten obłąkany, ta ludzka drzazga, cała w białych, mokrych ręcznikach, ten nikt o skórze zżartej przez egzemę, odegra los Marata. Teraz rozdrapuje swędzącą skórę, do wody dodaje krwi. Wilgoć w sednie świata jest coraz bardziej czerwona.<br>Nie chcę spłoszyć, więc szepnę: Mariusz Wojciechowski powoli wyrasta na jednego z najczystszych aktorów. Tak - myje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego