mu wyłożyć jego filozofię, w żadnej ówczesnej partii nie mieszczące się bogactwo jego myśli, opowiedziałem mu jego stosunek do spraw religii i jego śmierci. Słuchał z najwyższym zainteresowaniem. Dla niego, Rosjanina z generacji Brzozowskiego, to była postać bliska, odnajdywał w nim te same punkty newralgiczne, które sam z równą siłą odczuwał. Zacząłem mu opowiadać o "sprawie" i tu od pierwszej chwili zauważyłem zniecierpliwienie i prawie irytację, aż wybuchł: "<q>Po co mi pan to wszystko opowiada, co mnie to może obchodzić, gdyby nawet tak było, gdyby w pewnej chwili uległ ohydnemu szantażowi, jakie to może mieć znaczenie!</>"<br>Cytuję te obie reakcje, charakterystyczne