kowalski młot, jak upadasz na kolana, a z kolan zwalasz się, z jutrzennymi niebiosami, w dzieciństwo swoje mleczne, ledwie prześwitujące przez ciemność źrebięcą gwiazdą.<br> <page nr=21><br> Przysłuchiwałem się tej końskiej opowieści leżąc na piecu pod baranią skórą.<br> Widziałem, jak do konia siedzącego na krześle, wspartego drabiniastym łbem o stół, podchodzi mój ojciec, odłamuje z bochenka spory kawałek chleba, macza go w soli i podtyka pod końskie wargi.<br> Jak obejmuje konia za szyję i przytula się twarzą do jego łba.<br> Jak po końskim łbie, po twarzy ojca spływa światło naftowej lampy, jak w tym świetle mieszają się z sobą ludzkie i końskie łzy.<br> Widziałem