przepisy, ma swoje tradycje, ma swój sprzęt - czyli wagony niezbyt nadające się do przewozu ryb. I oto ryba dusi się, grzeje w wagonie dzień, dwa, trzy, zanim dotrze do miejsca przeznaczenia. A to przecież nie koniec jej wędrówki. <br>A PKS również ma swoje przepisy, kierowca musi po pewnej ilości godzin odpocząć. Zatrzymuje więc samochód, śpi kilka godzin i dopiero potem jedzie dalej. A ryba nie wino... <br>Gdyby więc PKP i PKS talk zorganizowały swoją pracę, żeby ryba jak najszybciej mogła być przewożona, z pewnością skorzystałaby na tym gospodarka rybna, skorzystałby konsument. <br>Sposobów poprawienia sytuacji może być wiele. Oczywiście najprostsze byłoby dostarczenie