Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
może potężniejsi, ale Magwer nie uważał się za ułomka. Potrafił walczyć, ćwiczył wszak najpierw u boku Ostrego, potem Dorona.
- Zostaw chłopaka - głos Kaczora brzmiał niemal błagalnie. - Młody jest...
Nie zwrócili na niego najmniejszej uwagi. Jeden z mężczyzn pochylił się nad Magwerem, chwycił dłońmi jego głowę, pociągnął do góry. Magwer nie opierał się, wstał posłusznie. Tyle, że zdążył podnieść z ziemi leżący pod ścianą kamień. Gdy poczuł, że uchwyt na głowie zelżał, uderzył.
Chrupnęła kość, skowyt mężczyzny poderwał na nogi wszystkich więźniów, ciepła krew chlupnęła na zimne dłonie. Nie miał czasu na smakowanie tego gorąca. Zszedł z linii uderzenia, pochylił, przepuszczając nad sobą
może potężniejsi, ale Magwer nie uważał się za ułomka. Potrafił walczyć, ćwiczył wszak najpierw u boku Ostrego, potem Dorona.<br>- Zostaw chłopaka - głos Kaczora brzmiał niemal błagalnie. - Młody jest...<br>Nie zwrócili na niego najmniejszej uwagi. Jeden z mężczyzn pochylił się nad Magwerem, chwycił dłońmi jego głowę, pociągnął do góry. Magwer nie opierał się, wstał posłusznie. Tyle, że zdążył podnieść z ziemi leżący pod ścianą kamień. Gdy poczuł, że uchwyt na głowie zelżał, uderzył.<br>Chrupnęła kość, skowyt mężczyzny poderwał na nogi wszystkich więźniów, ciepła krew chlupnęła na zimne dłonie. Nie miał czasu na smakowanie tego gorąca. Zszedł z linii uderzenia, pochylił, przepuszczając nad sobą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego