ktoś, chyba Maria Magdalena, bo chociaż piękne miała ubranie, to wymalowana jak jawnogrzesznica, z tych, co stoją na pigalaku albo pod hotelem, i treskę miała jak Bułgarki pracujące przy autostradzie. Podleciała do Jezusika i nuż go po różowiutkiej dupce klepać, i strzeliła mu z gumki od różowych majteczek. Wtedy publiczność oszalała. W górę poszły bejsbolówki, ślubne welony, wibratory i skórzane czapki kapitańskie. Brawom nie było końca. Militarni zaczęli zdzierać z siebie nawzajem uprząż, Brazylijki - cekiny, zespół Abba - różowe peruki i buty na koturnach. Staruszek, gołąbeczek siwy, z drugim staruszkiem fraki z siebie zrzucili i tyłeczki gołe wypięli do ludzi. Smokowi ogień