Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
stąd wyganiały. Słyszałem głos, miękki, podobny do głosu matki, ale już wyciszony, spokojny: zapomniałam, zapomniałam.

W piątkowe popołudnia wyjeżdżaliśmy do leśniczówki w Cielcu. Ojciec wcześniej wracał z pracy. Mocno przygarbiony, ponad miarę objuczony aktami procesowymi pojawiał się na rogu Koniewa i Chabrowej. Matka gotowała obiad na dwa najbliższe dni i pakowała w litrowe słoiki.
Zajmowaliśmy gościnny pokój na poddaszu, wchodziło się doń z ciemnego strychu, gdzie Rurańscy rozwieszali pranie, przechowywali ziarno z ubiegłego roku, wśród stert szpargałów, nieużytecznych rupieci i sypkich gniazd z celulozy, które czasem odrywały się od krokwi i z cichym szelestem upadały na zakurzoną podłogę.

Hubert z matką
stąd wyganiały. Słyszałem głos, miękki, podobny do głosu matki, ale już wyciszony, spokojny: zapomniałam, zapomniałam.<br><br>W piątkowe popołudnia wyjeżdżaliśmy do leśniczówki w Cielcu. Ojciec wcześniej wracał z pracy. Mocno przygarbiony, ponad miarę objuczony aktami procesowymi pojawiał się na rogu Koniewa i Chabrowej. Matka gotowała obiad na dwa najbliższe dni i pakowała w litrowe słoiki.<br>Zajmowaliśmy gościnny pokój na poddaszu, wchodziło się doń z ciemnego strychu, gdzie Rurańscy rozwieszali pranie, przechowywali ziarno z ubiegłego roku, wśród stert szpargałów, nieużytecznych rupieci i sypkich gniazd z celulozy, które czasem odrywały się od krokwi i z cichym szelestem upadały na zakurzoną podłogę. <br><br>Hubert z matką
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego