Typ tekstu: Książka
Autor: Kuncewiczowa Maria
Tytuł: Cudzoziemka
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1936
wydało się, że struny dźwięczą, od niechcenia trącane smyczkiem. Wyskoczyła z łóżka, na palcach podążyła omackiem przed siebie. Nie miała zamiaru podglądać ani podsłuchiwać. Chciała tylko pobyć troszeczkę w przedpokoju, w smudze jeszcze nie rozwianej nocnego szczęścia tamtych. W dwóch susach dopadła wieszadeł, wtuliła twarz w okrycie matki... pachniało dymem papierosowym, perfumami, miastem. Na ziemi obok leżał program - podniosła go i głaskała śliski karton. Tymczasem w salonie rozmawiano. Przez szczelinę drzwi wypływał żółty blask świecy. Marta przysunęła się bliżej i mimo woli nadstawiła uszu.
- To barbarzyństwo, to barbarzyństwo tak grać - mówiła Róża. - Na to powinna być kara. Ja znowu utraciłam spokój
wydało się, że struny dźwięczą, od niechcenia trącane smyczkiem. Wyskoczyła z łóżka, na palcach podążyła omackiem przed siebie. Nie miała zamiaru podglądać ani podsłuchiwać. Chciała tylko pobyć troszeczkę w przedpokoju, w smudze jeszcze nie rozwianej nocnego szczęścia tamtych. W dwóch susach dopadła wieszadeł, wtuliła twarz w okrycie matki... pachniało dymem papierosowym, perfumami, miastem. Na ziemi obok leżał program - podniosła go i głaskała śliski karton. Tymczasem w salonie rozmawiano. Przez szczelinę drzwi wypływał żółty blask świecy. Marta przysunęła się bliżej i mimo woli nadstawiła uszu. <br>- To barbarzyństwo, to barbarzyństwo tak grać - mówiła Róża. - Na to powinna być kara. Ja znowu utraciłam spokój
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego