i usługi nie są w stanie zatrudnić, dostają pomoc. Ile jednak na każdego dolara przeznaczanego na <page nr=95> zasiłek, pochłania biurokracja? Tego nie wiemy. Wiemy tylko, że klientami państwa opiekuńczego są przede wszystkim nie potrzebujący, ale społeczni rozdawcy pomocy, opiekuni, organizatorzy - przedstawiciele tysięcy agencji rządowych, stanowych i powiatowych. Oczywiście na samym szczycie patronuje i pomnaża potęgę Welfare State, władza centralna. Burmistrz Nowego Jorku; Edward Koch, użył kiedyś lapidarnego określenia agencji, specjalizujących się w rozdawnictwie funduszów wśród mniejszości portorykańskiej, która niejako statutowo należy do biedoty". Owych "opiekunów", rozkradających znaczną część kwot przeznaczonych na rozdawnictwo, nazwał "sutenerami nędzy" <foreign>(poverty pimps</>). Jeśli złagodzimy lapidarność burmistrzowego określenia