córka, czysta<br>jak lilia (panie, co to za dziewczę!), przeczytała to słowo i nauczyła<br>się na pamięć. Panie Wulkan, ja tego łotra zamorduję!... Takie słowo! Cóż<br>pozostało teraz po córce mojej? Nic, grudka popiołu, tak albowiem<br>spłonęło dziewictwo. O, ja nieszczęśliwa!<br> I starsza pani załamała ręce i zamarła w klasycznej posturze bólu.<br> Astrolog Wulkan pocieszał cierpiącą niewiastę, podstawiał pod nos<br>trzeźwiące sole; ale wszystko na darmo: Heksenszus zemdlała i, leżąc na<br>podłodze jak długa, robiła piersiami i brzuchem wypukłym nad wyraz.<br> Po pewnym czasie z cielska, zaściełającego podłogę, wyszedł głos<br>cichy jak Anhelli:<br> - Jeżeli ten łotr nie ożeni się z moją