była sobota - pojedynczo i grupkami - tak że zeszło się ich mnóstwo, pół tysiąca, a może i więcej.<br>Iwan okienko otworzył, przedsiębiorcy po bokach stanęli Udałek z Macherskim - i zaczęła się wypłata. Piekiełko się zaczęło, bo ludzie pchali się jeden przez drugiego i wymachiwali <page nr=51> rękami do Iwana, jakieś świstki wyciągali, i przedsiębiorcy klęli.<br>A z boku, jak zauważył Szczęsny, stał sobie człowiek w szarym garniturze i patyczek scyzorykiem strugał. Wysoki był, chudy i przygarbiony, jakby mu pierś do krzyża przyrosła. Szczęsny domyślił się, że to musi być ktoś znaczniejszy, bo ludzie trzymali się nie za blisko niego i Sumczak obok ciągnął się