Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
Zatrzymały się parę kroków od niego, sapiąc i pomrukując. Ogony chodziły radośnie.
- Witajcie - powiedział Magwer i zobaczył nagle, że psie ogony zamarły. Warczenie stało się głośniejsze, wargi podniosły się, odsłaniając kły.
- Co się stało? - spytał, nadając swemu głosowi spokojne brzmienie. - No, co jest?
Ale psy już były takie jak dawniej, przypływ złości minął im tak nagle, jak przyszedł.
Gładził psie łby, czochrając palcami gęste futro. I wciąż mu się zdawało, że mięśnie zwierząt napinają się nagle, by po krótszej niż mgnienie chwili znów się poddać pieszczocie.
*
Wszystko wyglądało tak jak zwykle. I podwórze, i dom, i stóg obok kurnika.
Wciąż panowała
Zatrzymały się parę kroków od niego, sapiąc i pomrukując. Ogony chodziły radośnie.<br>- Witajcie - powiedział Magwer i zobaczył nagle, że psie ogony zamarły. Warczenie stało się głośniejsze, wargi podniosły się, odsłaniając kły.<br>- Co się stało? - spytał, nadając swemu głosowi spokojne brzmienie. - No, co jest?<br>Ale psy już były takie jak dawniej, przypływ złości minął im tak nagle, jak przyszedł.<br>Gładził psie łby, czochrając palcami gęste futro. I wciąż mu się zdawało, że mięśnie zwierząt napinają się nagle, by po krótszej niż mgnienie chwili znów się poddać pieszczocie.<br>*<br>Wszystko wyglądało tak jak zwykle. I podwórze, i dom, i stóg obok kurnika.<br>Wciąż panowała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego