wykazuje przez to nieznajomość ekonomii, czy popełnia tym jakiś błąd? Bynajmniej, wbrew prof. Straszewiczowi wykazuje najzupełniej poprawną tendencję, "towar bowiem - jak pisze prof. Edward Lipiński - tylko wtedy ma wartość, jeżeli ma wartość użytkową, a nabywca kupując towar kupuje go właśnie ze względu na jego wartość użytkową, płaci więc w pieniądzu równowartość wartości użytkowej".<br>Rzecz jasną, że istnieje "związek między ceną a wartością użytkową wyrobu". Aczkolwiek wartość użytkowa nie określa cen, które kształtują się w relacji do wartości użytkowych z uwzględnieniem kosztów produkcji w skali gałęzi, to jednak "zasada ustalania cen proporcjonalnie do ich wartości użytkowej ma doniosłe znaczenie jako bodziec ekonomiczny