czym.<br>Uzbek uśmiechnął się na pożegnanie i wymamrotał coś w swoim języku, czego, nie znając tutejszej mowy, nie pojęli, lecz nasuwało się wrażenie, że powiedział coś grzecznego.<br>- Śmiej się, śmiej, staruchu - burknęła Jaśka - widocznie dałam się obedrzeć. - Uzbek potakująco pokiwał głową w haftowanej czapeczce. - Chodźmy już, bo zwrócę mu te ruble, a obrączki przecież nie ugryziemy!<br>Pośpieszyli ku barwnym matom z żywnością i tutaj Jaśka poczuła wielką radość w sercu, zachowywała się jak na grodzieńskim targu za dawnych, dobrych czasów, kosztując sery i mleko, wykłócając się o cenę z przekupkami, choć ani strojem, ani wyglądem nie przypominały polskich czy białoruskich bab