młody, chudy chłopak trzymał żelazo w ogniu. Silny zapach węgla i rozgrzanego metalu panował w kuźni. Hubert zapytał kowala, czy nie mógłby mu zrobić na poczekaniu widełek do wioseł. <br>- Mają być na pięć centymetrów rozwarte. <br>- Czemu nie, paniczu. Mogę - powiedział kowal. - Stefek, weź do ognia cienką sztabkę. <br>Po czym wytarł ścierką zydel w głębi kuźni i poprosił Huberta, by usiadł. <br>Z początku rozmawiano o tym i owym, o deszczu, który już trochę potrzebny na kukurydzę, i o urodzaju na owoce, aż wreszcie Hubert zapytał kowala, czy prawda, że tuż nad granicą, nad Dniestrem, gdzieś w stronie Okopów Świętej Trójcy, są kamieniołomy