Tymczasem pod koniec lata tego roku do tucholskiej prokuratury trafiły materiały obciążające Feliksa R. Po ich dogłębnej analizie śledczy doszli do wniosku, że do kradzieży nigdy nie doszło. <br>Przed zgłoszeniem utraty drogiego jeepa Feliks R. przekroczył wschodnią granicę Polski wraz z bydgoszczaninem Jerzym K. Ten drugi jest doskonale znany organom ścigania z "hurtowego" przewożenia drogich aut za wschodnią granicę, gdzie "rozpływały się" bez śladu. Niektóre z tych samochodów ze względu na wysoką cenę bądź nietypowe i rzadkie modele trudno byłoby korzystnie sprzedać w kraju. Dzięki całej operacji właściciele rzekomo skradzionych limuzyn poza odszkodowaniem mogli także dodatkowo otrzymać część pieniędzy pochodzących z