Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 10.28
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
przez "Gazetę Wyborczą". Przekonywał, że firmy handlujące bronią nie mogły wydawać im rekomendacji wizowych, bo od drugiej połowy lat osiemdziesiątych mieli z Jankilewiczem kartę stałego pobytu w Polsce, nie potrzebowali więc wiz. Mówiąc to, pokazał dziennikarzom plik swoich polskich paszportów, które musiały być często wymieniane, bo "nie było miejsca na stemple". - Nigdy nie mieliśmy do czynienia z żadną firmą, która handlowała bronią - zapewniał. - Nigdy nie przechodziłem żadnych szkoleń, nie byłem nawet w wojsku i Komsomole.
Zapewniał, że nie korzystali ze wsparcia polityków - ani rosyjskich, ani polskich. Gdy wiosną 2002 roku zaczęła się psuć atmosfera wokół J&S, poszli jedynie "pożalić
przez "Gazetę Wyborczą". Przekonywał, że firmy handlujące bronią nie mogły wydawać im rekomendacji wizowych, bo od drugiej połowy lat osiemdziesiątych mieli z &lt;name type="person"&gt;Jankilewiczem&lt;/&gt; kartę stałego pobytu w &lt;name type="place"&gt;Polsce&lt;/&gt;, nie potrzebowali więc wiz. Mówiąc to, pokazał dziennikarzom plik swoich polskich paszportów, które musiały być często wymieniane, bo "nie było miejsca na stemple". - Nigdy nie mieliśmy do czynienia z żadną firmą, która handlowała bronią - zapewniał. - Nigdy nie przechodziłem żadnych szkoleń, nie byłem nawet w wojsku i &lt;name type="org"&gt;Komsomole&lt;/&gt;.<br>Zapewniał, że nie korzystali ze wsparcia polityków - ani rosyjskich, ani polskich. Gdy wiosną 2002 roku zaczęła się psuć atmosfera wokół &lt;name type="org"&gt;J&amp;amp;S&lt;/&gt;, poszli jedynie "pożalić
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego