przez "Gazetę Wyborczą". Przekonywał, że firmy handlujące bronią nie mogły wydawać im rekomendacji wizowych, bo od drugiej połowy lat osiemdziesiątych mieli z <name type="person">Jankilewiczem</> kartę stałego pobytu w <name type="place">Polsce</>, nie potrzebowali więc wiz. Mówiąc to, pokazał dziennikarzom plik swoich polskich paszportów, które musiały być często wymieniane, bo "nie było miejsca na stemple". - Nigdy nie mieliśmy do czynienia z żadną firmą, która handlowała bronią - zapewniał. - Nigdy nie przechodziłem żadnych szkoleń, nie byłem nawet w wojsku i <name type="org">Komsomole</>.<br>Zapewniał, że nie korzystali ze wsparcia polityków - ani rosyjskich, ani polskich. Gdy wiosną 2002 roku zaczęła się psuć atmosfera wokół <name type="org">J&amp;S</>, poszli jedynie "pożalić