wielu trwożnych okrzyków żony, zaczął myśleć potężnie i doszedł wreszcie, że ten mroczny ktoś dybie na jego prace.<br>Rzekł głosem, którym, w braku trąby, archanioł mógłby wezwać struchlałą ludzkość na sąd ostateczny:<br>- Zbrodniarz musiał zauważyć, że czasem piszę kredą na drzwiach stodoły albo na wrotach obory. Śledzono mnie, to nie ulega wątpliwości! Ponieważ deszcz zmył ślady kredy, przyszło mu zapewne na myśl, że może odnajdzie cokolwiek na drzwiach w głębi domu... To nie jest takie głupie! Jeden z wybitnych matematyków, na którego przyszło olśnienie podczas przechadzki na ulicach miasta, zaczął pisać na czymś czarnym, co stało na ulicy. Nosił przy sobie