Typ tekstu: Książka
Autor: Przybylska Ewa
Tytuł: Dotyk motyla
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1994
Ale ktoś zmył brud z karoserii. Okna błyszczały. Nawet zderzaki, nadgryzione rdzą, miały dyskretny połysk.
- To ja go umyłem - pochwalił się pomocnik, wyłażąc zza wielkiej ciężarówki. Kopnął z pogardą w grube opony stara. - Niedługo już tu czegoś takiego nie będzie. Żadnych ciężarowców. Szef się przestawia.
- Widzę - powiedziałam, patrząc na równo ułożone cegły i stos metalowych rur, złożonych w najdalszym kącie.
- Plac jest duży - objaśniał mnie pomocnik z dumą, jakby nagle sam stał się właścicielem. - W jednym kącie będzie budowane, a w drugim możemy jeszcze pracować, szmal jest potrzebny... - urwał, omal nie dodał na końcu wykładu słowa "mała", takie miałam wrażenie. Mylne
Ale ktoś zmył brud z karoserii. Okna błyszczały. Nawet zderzaki, nadgryzione rdzą, miały dyskretny połysk.<br>- To ja go umyłem - pochwalił się pomocnik, wyłażąc zza wielkiej ciężarówki. Kopnął z pogardą w grube opony stara. - Niedługo już tu czegoś takiego nie będzie. Żadnych ciężarowców. Szef się przestawia.<br>- Widzę - powiedziałam, patrząc na równo ułożone cegły i stos metalowych rur, złożonych w najdalszym kącie.<br>- Plac jest duży - objaśniał mnie pomocnik z dumą, jakby nagle sam stał się właścicielem. - W jednym kącie będzie budowane, a w drugim możemy jeszcze pracować, szmal jest potrzebny... - urwał, omal nie dodał na końcu wykładu słowa "mała", takie miałam wrażenie. Mylne
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego